poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 1 ,,Nie daje o sobie zapomnieć"

Przemierzam niekończący się korytarz w kremowych szpilkach od Jimmiego Choo. Rozmowa już za kilka minut,  śpieszę się zatem. W głowie powtarzam co powiem: "Jestem zadowolona i dumna, że pójdę u Prady". Oceniam jeszcze raz swój strój- spodnie boyfriend, biała koszula oversize oraz bordowa skórzana kurtka. W ręce duża, kremowa kopertówka, a włosy związane w wysokiego kucyka.
Powalisz ich~ mówi mi moja podświadomość. Wierzę jej.
Nieoczekiwanie stoję przed Jego drzwiami. Albert Jean Lucox- v-ce prezes domu mody Prada. Pukam delikatnie. Jestem gotowa. Jeszcze nigdy nie byłam bardziej pewna siebie. Gdy słyszę donośne ,,Wejść!" chwytam za złotą klamkę i popycham drzwi. Widząc Go momentalnie tracę odwagę. Czterdziestolatek ma na sobie czarną koszulę z podwiniętymi rękawami i odpiętymi trzema guzikami. Siedzi uwalony papierami, a jego wory świadczą o nieprzespanej nocy. Jest poważny. Zbyt poważny. Nawet nie wstał, by mnie przywitać!!
-Siadaj Violetto-powiedział nie podnosząc głowy znad dokumentów. Wykonałam posłusznie jego prośbę i czekałam, aż powie, że mnie biorą.-Byłaś na castingu dwa tygodnie temu, a dokładniej 12 dni temu, tak?
-Dokładnie- przygryzłam delikatnie dolną wargę.- Zdziwiło mnie, iż od tego czasu nie dostałam odpowiedzi. 
Próbowałam ukryć oburzenie. Potakuj i się uśmiechaj.
-Chciałabyś ją poznać?- kiwnęłam głową. Chociaż to oczywiste, że mnie przyjmą- Greta tak mówiła. Mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok i spojrzał prosto w oczy.-Niestety Violetto... nie pójdziesz w pokazie
I momentalnie załamałam się. Nie pójdę w ich pokazie?! To są chyba jakieś jaja! Naszła mnie ochota na jonta. O tak, muszę się czymś odurzyć i odpłynąć...
Violetta, skończyłaś z tym, dasz radę!~ powtarzałam
Spojrzałam się na Lucox ze zdziwieniem i złością:
-Co proszę?- prychnęłam.
-Nie pójdziesz w pokazie- powtórzył spokojnie.
-O nie, nie będę marnować tu czasu- chwyciłam kopertówkę i zerwałam się z miejsca.-Żegnam!
Chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie głos zastępcy pani prezes:
-Spokojnie młoda damo.Chyba nie wyraziłem się jasno- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.- Nie pójdziesz W JEDNYM pokazie, a W DWÓCH.
Oniemiałam. To... To wielkie wyróżnienie pójść dwa razy z rzędu. Zdziwiona opadłam na fotel.
-Ale... Mogę wiedzieć co jest powodem takiej decyzji?- usłyszałam dźwięk mojego iPhone'a ale zignorowałam go.- Przepraszam...
Mężczyzna odchrząknął.
-Otóż... Jesteś fenomenalną modelką. Twoje nogi, kształty, styl i ta aura... Są stworzone na naszą kolekcję wiosna/lato.  Będzie lekko, zwiewnie i delikatnie. Bylibyśmy bardzo zadowoleni gdybyś u nas poszła... Co ty na to?
 Poczułam się doceniona. Poprawiłam kurtkę i założyłam nogę na nogę.
-Z wielką przyjemnością- odparłam.- Kiedy podpisujemy umowę?
-Z twoją agencją już wstępnie ją podpisaliśmy. Brakuje tylko twojego podpisu.
-Przyjdę z prawnikiem...Kiedy?
-A kiedy ci pasuje, Violetto?
-Jak najszybciej- odpowiedziałam podekscytowana.
-Świetnie!-klasnął w dłonie.-Pasuje ci jutro, kwadrans przed pierwszą?
-Jasne!...Znaczy... Tak, jak najbardziej- spłonęłam rumieńcem. Albert wstał- to znaczy, że mam już sobie iść. Poderwałam się z miejsca i poszłam w stronę drzwi, ale w ostatnim momencie zatrzymałam się w przejściu.-Dziękuję bardzo
-Nie Violetto. To my tobie dziękujemy-uśmiechnął się i zamknął za mną drzwi.

***
Zmęczona, ale zadowolona wróciłam do swojego apartamentu. Jutro przychodzę z prawnikiem i zalegalizujemy mój występ. Zrzuciłam szpilki i zapaliłam światło.
-Niespodzianka!- aż podskoczyłam przestraszona. W moim salonie siedziała Ludmiła, moja przyjaciółka.
-Boże, Lu co ty tu robisz?!- krzyknęłam.
-A może by tak ,,Hej, fajnie cię widzieć"?- zaśmiała się i podeszła do mnie.- Oddaję zapasowe klucze
Podała mi przedmiot. Pokręciłam głową i zdjęłam kurtkę.
-Greta już się wygadała?- zapytałam, a blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
-Może...-odparła cicho, a potem wybuchła- Gratuluję kochana!!!
Rzuciła mi się na szyję.
-Masz szampana?- spytałam, a ona prychnęła. Oczywiście... Kiedy ona nie zabrała alkoholu?- No to otwieramy!
Blondynka otworzyła trunek i nalała nam do kieliszków.
-Za twój sukces?
-Za mój sukces- odpowiedziałam i stuknęłyśmy się naczyniem.

***
Zamknęłam drzwi za Ferro. Porozmawiałyśmy, popiłyśmy i.... Dopiero teraz przypomniałam dobie o SMS-ie. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość.

From: unknown
Kotku, brakuje mi ciebie...
Ty wiesz, że jesteś moją jedyną. 
Wracaj do mnie,
 a będziemy drapieżni jak wcześniej,
V.

Moje serce zaczęło szybciej bić. On nie daje o sobie zapomnieć! Mógł zawalczyć podczas tamtego ostatniego telefonu,a nie przypomniał sobie o mnie kilka miesięcy później. Nie odpisałam mu. Nienawidzę go. Szalenie nienawidzę. Cały nasz pieprzony związek był pieprzoną fikcją. Zmarnowany czas...

Zmęczona i wstrząśnięta wzięłam prysznic, ubrałam się w szarą koszulę nocną i wzięłam MacBook'a. Zaczęłam odpisywać na wiadomości od fanów- chociaż w większości robi to za mnie Greta. Ale cały czas nie mogłam się skupić. W głowie krążyła mi przeszłość. On, ojciec, Diego, używki i tak dalej... Zmieniłam się podczas chodzenia z Dominguezem, ale po naszym rozstaniu powróciłam do złych nawyków. Dopiero rozpad kolejnego związku przywrócił mnie na ziemię. Nienawidzę tego dupka... Przez niego znów się uzależniłam... Jak mogłam być taka głupia?! A teraz jeszcze Jaśnie Pan chce na nowo się ze mną związać! Niedoczekanie! Wściekła sięgnęłam po fiolkę lekarstw z szuflady i połknęłam jedną, białą pigułkę.
To na uspokojenie, to tylko prochy nasenne...
Zrezygnowana zamknęłam laptop i zakryłam się kołdrą. Przymknęłam powieki i odpłynęłam...

****************************************************************************
I tak oto mamy jedynkę! Trochę krótka,ale
dopiero się rozkręcam ^^
Przepraszam, że czekaliście na nią tydzień (a obiecałam, że będzie wcześniej), 
ale złapała mnie choroba i całymi dniami leżałam w łóżku :/ 
Na telefonie niewygodne się pisze, więc... 
Ten rozdział jest odrobinę chaotyczny, ale tylko ten pierwszy taki będzie xd
Dalej- po wprowadzeniu nowych postaci będzie o wiele
ładniej to wyglądało ;)
Jak myślicie, kim jest tajemniczy V.?
Buahaha, niebawem będzie o nim wzmianka *.*

Trzymajcie się w tej szkole czy tam na feriach (zazdro!)
I zapraszam wkrótce na dwójeczkę, gdzie będzie BOOM!
Ale więcej nie zdradzę... :*
xx




poniedziałek, 2 lutego 2015

Prolog

1995 r.
Dziewczynkę zbudziły szepty w kuchni. Przetarła swoje oczka i zaspana podreptała w miejsce dźwięków.
-Kochanie, nie martw się. Wyjdziesz z tego- mężczyzna przytulał swoją płaczącą żonę.
-German, przecież wiesz jak jest!-odsunęła się od niego.- Złośliwy!...
Mała nie wiedziała o co chodzi. Postanowiła wyłonić się zza ściany i przywitać z rodzicami.
-Mamusiu!-podbiegła do rodzicielki, a widząc jej łzy spytała- Cio się tało?
Kobieta popatrzyła na męża, ale ten nie wiedział co ma powiedzieć córeczce.
-Skarbie...-zaczęła matka.-Niebawem mnie zabraknie...
Wydusiła na jednym tchu i ponownie rzuciła się w ramiona męża.
-Jesteś pewna? Powiedzieć jej?-szepnął.
-Nie możemy tego ukrywać... Niech wie jak jest. Szczerość nade wszystko- zachlipała.
Rodzice zabrali córkę do salonu i w jak najdelikatniejszy sposób opowiedzieli jej o chorobie kobiety.


2001 r.
-...Spoczywaj w pokoju kochanie-zakończył przemowę i otarł spływającą łzę. Przejechał jeszcze dłonią po policzku zmarłej i odszedł do córki.
-Będzie jej tam dobrze- próbował pocieszyć.
-Dobrze?! Jakie dobrze?! Dobrze byłoby jej u nas! Z nami!- wybuchła płaczem. Ojciec objął ją ramieniem, lecz ta wyrwała mu się i odbiegła. Stypę przesiedziała płacząc w łazience.


2007 r.

Rzuciła cicho torbę i chciała wejść niezauważona do domu. Wchodziła na paluszkach po schodach, gdy nagle usłyszała głos ojca:
-Mogę wiedzieć gdzie byłaś o tej porze?-czekał na odpowiedź córki, lecz ta milczała.- Jest trzecia w nocy!
-Odpierdol się ode mnie!-pokazała mu środkowy palec i pobiegła zamknąć się w pokoju. Otworzyła nową paczkę, okno i zaczęła palić.
-Pieprzone życie-powiedziała do siebie.


W tym czasie mężczyzna opadł na fotel zrezygnowany. Wziął zdjęcie swej zmarłej żony do ręki i szepnął:
-Widzisz, że próbuję. Staram się... Kochanie, co się z nią stało?! Za twego życia była zupełnie innym dzieckiem... Jak jej pomóc? Jak?!- zaczął płakać.



-Castillo! Castillo!- paczka zaczęła skandować jej imię. Ta zachęcona wzięła szklaną butelkę i pośpiesznie wypiła duszkiem zawartość. Wszyscy krzyknęli winszując. Ta tylko przetarła ręką po ustach i zakołowała się lekko.
-No kochana należy ci się nagroda- podszedł do niej blondyn i wbił się w jej usta.
-To co? Idziemy do ciebie?- spytała wodząc po jego torsie. Ten tylko uśmiechnął się półgębkiem i zabrał nastolatkę do domu.



2012 r.
Spojrzała na wyświetlacz. Znowu on. To chyba jego tysięczny telefon! Nie może zrozumieć, że jest już dorosła? Że nie chce go znać?Rzuciła zdenerwowana telefonem o ścianę i zaczęła poprawiać sukienkę. Wyglądała bosko i czuła się bosko. Czarna suknia długości do uda z pasami jakby u mumii i pięknym trenem. Do tego szpilki nude, piękny makijaż i włosy w specjalnym nieładzie. Zafascynowana patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Z transu wybił ją donośny głos.
-Castillo, 5 minut!-usłyszała ryk reżysera.
Wyszła z garderoby i podeszła do blondynki. Uśmiechnęła się do niej i spytała:
-W porządku?- wskazała na swój strój.
-Jak zawsze- zaśmiała się.- Widzę, że Mary zaczęła stosować jaśniejszy podkład.
-Przecież dzisiaj mamy temat goku- uśmiechnęła się.
-Castillo, 2 minuty!- znowu Steave.
-Dobra, lecę już- ucałowała przyjaciółkę w polik i odeszła w stronę reżysera.
Spojrzała jeszcze w lustro, a widząc zadowoloną minę Steave'a uśmiechnęła się triumfująco.
-Castillo, minuta!
Serce zaczęło jej bić mocniej. Wiele razy to ćwiczyła. Pokaz jak każdy. No nie do końca...
-30 sekund!
Pierwszy raz jest u znanego projektanta...
-10! 9! 8! 7!...
Wciągnęła głęboko powietrze i spojrzała na inne modelki. Każda skupiona i zdeterminowana.
-4! 3!
Przymknęła oczy i wzięła się w garść.
-2!1! Idziesz!-wrzeszczał.
Jak kazał tak zrobiła. Poszła, a tłumy fotoreporterów próbowali uchwycić każdy szczegół. Szła Latała niczym anioł. Zatrzymała się na końcu i zaprezentowała sukienkę. Odwróciła się i ruszyła w drogę powrotną. Mijając się z inną, znienawidzoną modelką- Allie, spojrzała jej prosto w oczy jakby mówiąc:  ,,Widzisz? JA tu rządzę".



Wyjeżdża. Jej wielka miłość wyjeżdża. Nie mogła tego znieść. Dupek! Debil! Egoista!
-Czyli chcesz mnie zostawić, tak? Znalazłeś lepszą dupę?!
-Kochanie... Jadę tam tylko do pracy! To dla mnie wielka szansa!-zaczęła płakać. Ale brunet za bardzo ją kochał, by patrzeć na łzy.-...Kocham cię!
Pocałowała go delikatnie, lecz ten pogłębił pocałunek. Włożył rękę pod jej top, a ona błądziła po jego torsie. I tak jak zawsze- skończyło się w łóżku.



-Czyli zostajemy przyjaciółmi?- spytała zakrywając się kołdrą. Wstała i podreptała do łazienki. Mężczyzna również zaczął się ubierać.
-Jesteś pewna, że związek na odległość nie wypali?!-krzyknął, aby go usłyszała.- Przecież obydwoje się kochamy... To MUSI wypalić!
-Zawsze i tak kończy się to rozstaniem! Lepiej pozostać w dobrej relacji!-usłyszał jej głos. Po chwili wyszła ubrana. Popatrzyła na niego swoimi pięknymi oczami, a następnie przejechała po jego poliku- Będzie mi cię cholernie brakowało.
Pocałowała jego warki i przytuliła mocno.
-Za tydzień wyjeżdżam-oznajmił smutno.
Szatynka uśmiechnęła się blado, zabrała torebkę i odpowiedziała:
-Zatem ten tydzień musimy spędzić jak najlepiej!


-Kocham cię-patrzyła na niego załzawionymi oczami.
-Kocham cię- odpowiedział. W głośnikach słychać było głos ponaglających pasażerów lotu 576. Spojrzał jej w oczy, a następnie pocałował delikatnie, jakby nie chcąc uszkodzić tej pięknej istotki.     - Pamiętaj, nie płacz za mną. Ciesz się życiem!-powiedział, mimo iż nie chciał, aby tak było. Stewardessa w granatowej sukience patrzyła na niego zła. Zapewne tylko jego brakuje na pokładzie.
- Kocham cię...
Chwycił walizki i odszedł w stronę zdenerwowanej stewardessy nie oglądając się za siebie.



***************************************************************
I tak oto prezentuje się prolog. Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu ^.^
Poznajecie główną bohaterkę? ;D A bruneta/blondynkę?
Chciałabym Was przeprosić, że tak długo go nie dodawałam, ale wiecie...
FERIE! :') Dziś oficjalnie się dla mnie zakończyły :')
Witaj 'ukochana' szkoło! '-'

Rozdziały najprawdopodobniej będę dodawać raz na tydzień, ale
pierwszy będzie szybciej :*
Tak więc... no. Zapraszam do komentowania, bo
wtedy uśmiech na mej twarzy się pojawia! xd
Zrymowałam? Jak suodko :)
Okay, kończę. 
Do 1 rozdziału!
Buziaki! ♥