wtorek, 28 lutego 2017

Rozdział 12: "To nie tak..."

Dla wszystkich zagubionych, nierozumianych...


-Violetta, ja nie chcę...- mówi cicho. Wygląda jak nie ona. Cera blada jak kartka papieru, podkrążone i zaczerwienione od płaczu oczy, włosy w nieładzie, a nie jak zwykle starannie układane przez większą część poranka.
Przez chwilę spoglądam na jej okropny obraz. Wzdycham i zatrzymuję auto na poboczu.
-Dobra, żarty się skończyły. Opowiadaj- mówię stanowczo nie odrywając od niej oczu.
[...]
Podaję jej kolejną paczkę chusteczek i odpalam moje cudowne Porsche. Przez dłuższą chwilę nic nie  mówię, trawiąc jej słowa. Mimowolnie ręce mocniej zaciskają mi się na kierownicy.
-Lu...Musimy to zrobić. A ten bydlak musi zapłacić za swoje, czegokolwiek by ci nie mówił będzie dobrze, uwierz.
Blondynka chyba nie do końca przekonana kiwa potakująco głową.

*GODZINĘ PÓŹNIEJ*
Stukam bezmyślnie w telefon usiłując zając czymś głowę. Ugh, nienawidzę szpitali, Kojarzą mi się z ostatnimi dniami mamy, gdy praktycznie spędzałam w nich całe dnie. Ta sterylna czystość wywołuje gęsią skórkę na moim ciele. W końcu chowam smartfona do torebki i spoglądając na zegarek wstaję udając się do automatu. Wybieram mocne espresso, a gdy jest już gotowe upijam szybko łyka.
Podnosząc głowę znad plastikowego kubka zauważam, że ktoś idzie w moją stronę. Ciemnoskóra dziewczyna wygląda fenomenalnie. Kozaki za kolano w połączeniu ze szmaragdową sukienką dają niesamowity efekt. Dziewczyna wygląda seksownie, ale nie wulgarnie, tylko... czego ode mnie chce?
-Hej- mówi żując gumę.
-Znamy się? -pytam podejrzliwie.Wkurza mnie takie chamskie zachowanie jak z tą gumą, trochę szacunku.
-Może ty mnie nie, ale ja sporo o tobie wiem. Słuchaj, mała- przybliża się, a nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów.- Odpuść sobie Leona. Było- minęło, a on ma teraz nowe życie, bez ciebie i zbędnych kłopotów
Chcę zaprotestować, ale mulatka nie daje mi dojść do słowa.
-...Więc przestań mącić m w głowie, okay?- robi z gumy balona, a następnie z chytrym uśmiechem odwraca się i odchodzi.
Zszokowana opadam na krzesło- co to w ogóle było? Podejrzewam, że jakaś jego nowa zazdrosna kochanka. Dziwne, Leon nic nie wspominał, że kogoś ma. Wręcz przeciwnie, chciał ze mną pogadać, wrócić do siebie...
Mimo takiego sukowatego charakteru muszę przyznać, że lekarz ma gust, dziewczyna śmiało mogłaby wystąpić w pokazie Versace.
Podążam za nią wzrokiem, kobieta udaje się pod recepcję, gdzie chwilę później odbiera ją Verdas. Kładzie rękę na jej biodrach i po chwili wychodzą ze szpitala, śmiejąc się przy tym do rozpuku.
-A więc wszystko jasne- myślę.- Zazdrosna dziewczyna...

Nie mija dużo czasu, a Ludmiła wychodzi z sali. Na twarzy widać, ile ją to kosztowało. Nawet najdroższy kosmetyk tego nie zakryje.
Lekarka staje tylko w drzwiach i mówi cicho:
-Mimo to gorąco zachęcam, żeby zgłosiła to pani na policję. W razie potrzeby mogę zeznawać. 
-Dziękuję, przemyślę to.
-I proszę pamiętać o wizycie u naszego psychiatry- uśmiecha się delikatnie i chowa za drzwiami.
Chcę zapytać przyjaciółkę "i jak?", ale to chyba najgorsze, co mogłabym w tej chwili powiedzieć.
Dlatego przytulam ją i szepczę:
-Wszystko będzie dobrze, Lu.


Wsuwając czarne risotto, próbuję trochę pocieszyć dziewczynę. Mam już zaplanowany dla niej wieczór- teraz pyszna kolacja, a później maraton naszych ulubionych komedii romantycznych. Cieszę się, że dała się namówić na tymczasowe mieszkanie razem. Przynajmniej mogę mieć ją pod kontrolą, żeby nie zrobiła sobie czegoś złego.
-To jak, Annie Hall czy Pretty Women?- krzyczę, odkładając puste talerze do zmywarki.
-Bridget Jones!- słyszę natychmiastową odpowiedź. Uśmiecham się pod nosem i przechodzę do salonu.
-Znowu? Nie znudziła ci się już?- rzucam się na kanapę tuz obok  dziewczyny.
-Ani trochę- odpowiada i kierując pilotem w telewizor wybiera film z biblioteki. Na ekranie pojawia się cudowna Renée Zellweger,a Lu piszczy jak dziecko.
Mnie osobiście film się przejadł, tyle razy oglądałam go w towarzystwie blondynki, że praktycznie cały potrafię wyrecytować na pamieć. Ale czego się nie robi w imię przyjaźni? Otulam się miękkim kocykiem i wtulam w Ferro. Sceny migają jedna po drugiej, w pewnym momencie przestaję się orientować w fabule. Oczy same się kleją, jest tak cieplutko, przyjemnie...

-Kristin! Zmyj mi wreszcie makijaż, śpieszę się- rzuciła do dziewczyny o przenikliwie zielonych oczach.
-Oczywiście panno Castillo, przepraszam najmocniej- młodziutka makijażystka podbiegła do fotela modelki i nasączyła chusteczkę preparatem.- Była pani dzisiaj obłędna, naprawdę skradła pani dzisiaj cały pokaz! A ta srebrna suknia? Cudo!
-Kristin, nie musisz się tak podlizywać, doprawdy- odpowiedziała nie podnosząc wzroku znad iPhona.
Dziewczyna speszyła się lekko:
-Przepraszam, ale to czysta prawda! Jutro wszystkie okładki będą pani!
-No ja myślę- bąknęła. Kilka minut później szła już długim korytarzem w stronę wyjścia, a stukot jej obcasów przeszywał wszechobecną ciszę. Portier pchnął drzwi, a ona nawet na niego nie patrząc wyszła na świeże powietrze. Mróz dał się we znaki, dziewczyna mocniej otuliła się białym futrem.
-No wreszcie jesteś Gwiazdo!- zawołał bardzo zadbany mężczyzna po czterdziestce. To jej były manager, Frank Siemens. Agent rozłożył ręce i objął nimi swoją podopieczną.- Zmiotłaś dziś WSZYSTKICH! Klasa sama w sobie! Prawda, Diego?
Zwrócił się do młodego bruneta, stojącego tuż za nim. Dopiero teraz Violetta go ujrzała. Diego był, och doprawdy, bardzo przystojnym mężczyzną. Widać było, że zna się na modzie i jej najnowszych trendach, jednak tkwiła w nim jakaś tajemnica... Bardzo zaintrygował modelkę, zajrzała głęboko w jego ciemne oczy.
-Oczywiście, byłaś fenomenalna- odwzajemnił spojrzenie z tym większym pożądaniem. Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie i spuściła wzrok z mężczyzny na czubki swoich szpilek.
-Ach, byłbym zapomniał!- huknął Frank.- Vilu, przedstawiam Ci Diego Domingueza, przyszłą gwiazdę Hollywood! Diego, tobie Violetty chyba nie muszę przedstawiać?
-Skąd- odparł z łobuziarskim uśmiechem, po którym dziewczyna poczuła jak jej stringi zaczynają moknąć pod wpływem podniecenia. 
-Kobieto, uspokój się!- warknęła w duchu.
Brunet wyciągnął w jej stronę rękę, a ona chwyciła ją niepewnie. Mężczyzna ucałował jej delikatną dłoń, a dziewczyna przygryzła wargę. 
-No, to skoro już się poznaliście, zapraszam na ucztę! Ja stawiam- przerwał tą piękną chwilę menadżer i otworzył drzwi limuzyny przed dziewczyną. A ta, ponownie spoglądając w oczy Domingueza, weszła do środka.

Dlaczego On? Myślałam, że ten czas mam już dawno za sobą, że już koniec... Z wspomnień wyrwał mnie dzwonek telefonu Ludmiły. Zerknęłam na ekran telewizora, film dobiegał końca.
-Kto może dzwonić o takiej porze?-spytałam zaspana.
Blondynka wzruszyła ramionami i sięgnęła w stronę komórki. Uśmiech zszedł z jej twarzy, rumieńce zastąpiła trupia biel.
-Federico...-szepnęła. 
Od czasu jej zasłabnięcia ich kontakt znacznie się pogorszył. Włoch chciał otoczyć ją opieką, dziewczyna zaś chciała sobie ze wszystkim sama poradzić. Punktem kulminacyjnym był ten okropny gwałt. Fede wciąż o niczym nie wie, frustruje go to, że ukochana go okłamuje i zataja prawdę. Ale nic dziwnego, Lu przeżyła straszny koszmar, nie potrafi o nim ot tak rozmawiać Tym bardziej nie potrafi obdarzyć zaufaniem mężczyzny, z którym dzieli łóżko. Przez to para ma coraz więcej nieporozumień i kłótni.
Blondynka przygryza wargę i przykłada telefon do ucha, na szczęście głośność jest na tyle ustawiona, że z łatwością słyszę całą rozmowę:
-Tak, Fede?
-Luśka, gdzie jesteś? Wszystko w porządku?
-Mówiłam Ci, nocuję u Violetty...
-Kolejną noc? Tęsknię za tobą!
-Tłumaczyłam ci, że przez pewien czas u niej pomieszkam..- dziewczyna zaczyna się stresować, wzorki nerwowo skacze po salonie
-Aż tak ci ze mną źle?- Fede śmieje się nerwowo, a po braku odpowiedzi kontynuuje poważnie- Ludmiła, co się dzieje? Unikasz mnie od czasu, gdy tak zabalowałaś (wersja dla Włocha jest taka, że Lu po spotkaniu w Lifetime.TV udała się na mocno zakrapianą imprezę) Coś zrobiłem? O co chodzi?!
Widzę, jak dziewczynie zaczynają trząść się ręce.
-To nie tak... Ja po prostu...- nie sądziłam, że to możliwe, ale dziewczyna blednieje jeszcze bardziej. 
-Co po prostu?! Lu, co się dzieje?!
Dziewczyna nie odpowiada, rzuca telefonem i pędem biegnie do łazienki. Ze słuchawki słyszę jeszcze nawoływania Włocha, jednak ignoruję to i biegnę za przyjaciółką. Gdy otwieram drzwi widzę ją ślęczącą nad muszlą klozetową. Wymiotowała. 

**********************************************************
Ta damm! Po dłuuugiej nieobecności kolejny rozdział- efekt ferii :) Szczerze nie sądzę żeby był jakiś świetny, ale pokazuje jak niebawem zmieni się akcja. Uważnie czytajcie końcówkę! ;) 
Podoba Wam się wątek z Diego? Zdradzę, że będzie go coraz więcej i nieźle namiesza na linii Violetta-Leon 😈 (radzę przeczytać prolog, tam zakiełkował wątek bruneta)
Postaram się jak najszybciej napisać kolejny, ale panowanie nic nie obiecuję- niebawem mam egzaminy gimnazjalne i to je stawiam na pierwszym miejscu... 
Także piszcie co sądzicie i nie zapominajcie o ,,Zapytaj Bohaterów"!
Enjoy ❤
xx