Powalisz ich~ mówi mi moja podświadomość. Wierzę jej.
Nieoczekiwanie stoję przed Jego drzwiami. Albert Jean Lucox- v-ce prezes domu mody Prada. Pukam delikatnie. Jestem gotowa. Jeszcze nigdy nie byłam bardziej pewna siebie. Gdy słyszę donośne ,,Wejść!" chwytam za złotą klamkę i popycham drzwi. Widząc Go momentalnie tracę odwagę. Czterdziestolatek ma na sobie czarną koszulę z podwiniętymi rękawami i odpiętymi trzema guzikami. Siedzi uwalony papierami, a jego wory świadczą o nieprzespanej nocy. Jest poważny. Zbyt poważny. Nawet nie wstał, by mnie przywitać!!
-Siadaj Violetto-powiedział nie podnosząc głowy znad dokumentów. Wykonałam posłusznie jego prośbę i czekałam, aż powie, że mnie biorą.-Byłaś na castingu dwa tygodnie temu, a dokładniej 12 dni temu, tak?
-Dokładnie- przygryzłam delikatnie dolną wargę.- Zdziwiło mnie, iż od tego czasu nie dostałam odpowiedzi.
Próbowałam ukryć oburzenie. Potakuj i się uśmiechaj.
-Chciałabyś ją poznać?- kiwnęłam głową. Chociaż to oczywiste, że mnie przyjmą- Greta tak mówiła. Mężczyzna podniósł na mnie swój wzrok i spojrzał prosto w oczy.-Niestety Violetto... nie pójdziesz w pokazie
I momentalnie załamałam się. Nie pójdę w ich pokazie?! To są chyba jakieś jaja! Naszła mnie ochota na jonta. O tak, muszę się czymś odurzyć i odpłynąć...
Violetta, skończyłaś z tym, dasz radę!~ powtarzałam
Spojrzałam się na Lucox ze zdziwieniem i złością:
-Co proszę?- prychnęłam.
-Nie pójdziesz w pokazie- powtórzył spokojnie.
-O nie, nie będę marnować tu czasu- chwyciłam kopertówkę i zerwałam się z miejsca.-Żegnam!
Chciałam wyjść, ale zatrzymał mnie głos zastępcy pani prezes:
-Spokojnie młoda damo.Chyba nie wyraziłem się jasno- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.- Nie pójdziesz W JEDNYM pokazie, a W DWÓCH.
Oniemiałam. To... To wielkie wyróżnienie pójść dwa razy z rzędu. Zdziwiona opadłam na fotel.
-Ale... Mogę wiedzieć co jest powodem takiej decyzji?- usłyszałam dźwięk mojego iPhone'a ale zignorowałam go.- Przepraszam...
Mężczyzna odchrząknął.
-Otóż... Jesteś fenomenalną modelką. Twoje nogi, kształty, styl i ta aura... Są stworzone na naszą kolekcję wiosna/lato. Będzie lekko, zwiewnie i delikatnie. Bylibyśmy bardzo zadowoleni gdybyś u nas poszła... Co ty na to?
Poczułam się doceniona. Poprawiłam kurtkę i założyłam nogę na nogę.
-Z wielką przyjemnością- odparłam.- Kiedy podpisujemy umowę?
-Z twoją agencją już wstępnie ją podpisaliśmy. Brakuje tylko twojego podpisu.
-Przyjdę z prawnikiem...Kiedy?
-A kiedy ci pasuje, Violetto?
-Jak najszybciej- odpowiedziałam podekscytowana.
-Świetnie!-klasnął w dłonie.-Pasuje ci jutro, kwadrans przed pierwszą?
-Jasne!...Znaczy... Tak, jak najbardziej- spłonęłam rumieńcem. Albert wstał- to znaczy, że mam już sobie iść. Poderwałam się z miejsca i poszłam w stronę drzwi, ale w ostatnim momencie zatrzymałam się w przejściu.-Dziękuję bardzo
-Nie Violetto. To my tobie dziękujemy-uśmiechnął się i zamknął za mną drzwi.
***
Zmęczona, ale zadowolona wróciłam do swojego apartamentu. Jutro przychodzę z prawnikiem i zalegalizujemy mój występ. Zrzuciłam szpilki i zapaliłam światło.
-Niespodzianka!- aż podskoczyłam przestraszona. W moim salonie siedziała Ludmiła, moja przyjaciółka.
-Boże, Lu co ty tu robisz?!- krzyknęłam.
-A może by tak ,,Hej, fajnie cię widzieć"?- zaśmiała się i podeszła do mnie.- Oddaję zapasowe klucze
Podała mi przedmiot. Pokręciłam głową i zdjęłam kurtkę.
-Greta już się wygadała?- zapytałam, a blondynka uśmiechnęła się pod nosem.
-Może...-odparła cicho, a potem wybuchła- Gratuluję kochana!!!
Rzuciła mi się na szyję.
-Masz szampana?- spytałam, a ona prychnęła. Oczywiście... Kiedy ona nie zabrała alkoholu?- No to otwieramy!
Blondynka otworzyła trunek i nalała nam do kieliszków.
-Za twój sukces?
-Za mój sukces- odpowiedziałam i stuknęłyśmy się naczyniem.
***
Zamknęłam drzwi za Ferro. Porozmawiałyśmy, popiłyśmy i.... Dopiero teraz przypomniałam dobie o SMS-ie. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość.
From: unknown
Kotku, brakuje mi ciebie...
Ty wiesz, że jesteś moją jedyną.
Wracaj do mnie,
a będziemy drapieżni jak wcześniej,
V.
Moje serce zaczęło szybciej bić. On nie daje o sobie zapomnieć! Mógł zawalczyć podczas tamtego ostatniego telefonu,a nie przypomniał sobie o mnie kilka miesięcy później. Nie odpisałam mu. Nienawidzę go. Szalenie nienawidzę. Cały nasz pieprzony związek był pieprzoną fikcją. Zmarnowany czas...
Zmęczona i wstrząśnięta wzięłam prysznic, ubrałam się w szarą koszulę nocną i wzięłam MacBook'a. Zaczęłam odpisywać na wiadomości od fanów- chociaż w większości robi to za mnie Greta. Ale cały czas nie mogłam się skupić. W głowie krążyła mi przeszłość. On, ojciec, Diego, używki i tak dalej... Zmieniłam się podczas chodzenia z Dominguezem, ale po naszym rozstaniu powróciłam do złych nawyków. Dopiero rozpad kolejnego związku przywrócił mnie na ziemię. Nienawidzę tego dupka... Przez niego znów się uzależniłam... Jak mogłam być taka głupia?! A teraz jeszcze Jaśnie Pan chce na nowo się ze mną związać! Niedoczekanie! Wściekła sięgnęłam po fiolkę lekarstw z szuflady i połknęłam jedną, białą pigułkę.
To na uspokojenie, to tylko prochy nasenne...
Zrezygnowana zamknęłam laptop i zakryłam się kołdrą. Przymknęłam powieki i odpłynęłam...
****************************************************************************
I tak oto mamy jedynkę! Trochę krótka,ale
dopiero się rozkręcam ^^
Przepraszam, że czekaliście na nią tydzień (a obiecałam, że będzie wcześniej),
ale złapała mnie choroba i całymi dniami leżałam w łóżku :/
Na telefonie niewygodne się pisze, więc...
Ten rozdział jest odrobinę chaotyczny, ale tylko ten pierwszy taki będzie xd
Dalej- po wprowadzeniu nowych postaci będzie o wiele
ładniej to wyglądało ;)
Jak myślicie, kim jest tajemniczy V.?
Buahaha, niebawem będzie o nim wzmianka *.*
Trzymajcie się w tej szkole czy tam na feriach (zazdro!)
I zapraszam wkrótce na dwójeczkę, gdzie będzie BOOM!
Ale więcej nie zdradzę... :*
xx